Trochę remanentu. Jakiś czas temu zrobiłam komplet koralikowy, naszyjnik i bransoletka z przeznaczeniem dla konkretnej osoby. Nie pokazywałam, bo nie był wręczony. Wręczyłam - więc pokażę, tym bardziej, że podobał się, na czym mi oczywiście zależało, bo chciałam sprawić jej przyjemność. Niech się dobrze nosi.
A wygląda tak.
Powstały też dwa ukośniki - bransoletki. Jedna będzie miała dorobiony naszyjnik, bo mnie się bardzo spodobała. Jest z 12 koralików toho 11,0 w rzędzie - nazwałam ja kopciuszkiem, bo kojarzy mi się z rozsypanymi ziarenkami. Do tej na pewno będzie naszyjnik. Ukośniki zjednały sobie moją sympatie, lubię je robić. Może będą się podobały także innym, może ktoś zapragnie jakiś mieć...
Miała powstać bransoletka czarno- biała , powstała czarno-biało-szara i mam nadzieje, że będzie się podobała mimo trzeciego koloru. też 12 koralików w rzędzie (oczywiście toho 11,0). Pierwszy raz dałam inne zapięcie, ale nie mam pewności, czy to był dobry pomysł.
I zdjęcie specjalnie dla Nuty ( zobacz, że jest miękka)
W tzw "miedzyczasie" powstały tez kolczyki. Zajęły mi dużo czasu. Nie przepadam za robieniem na żyłce (straszliwie się plącze), a tutaj miałam za towarzysza jakiegoś złośliwego chochlika ( czy komuś się to zdarza?). Proste nawlekania, co drugi koralik - a prułam sto razy. (Nagle stało się to strasznie skomplikowane:). Nie dość, że prawie wpadłam w kompleksy, że nie potrafię zrobić bransoletki w 40 minut, ani nawet w dwie godziny, to jeszcze nie umiem nawlec "co drugi koralik". Uparłam się, bo po co mi drugi kompleks?? Pokażę te uparciuchy
Dobrego dnia Wam życzę, zapraszam do zaglądania i dziękuję za komentarze (za pooglądanie bez komentarza też dziękuję:)).