Trochę zimy, trochę lata - a właściwie wiosny. Dzisiaj mam śnieg, deszcz, wiatr, słońce, chmury, deszcz.....Takie urozmaicenie. Niby chaotycznie, a przecież jest w tym jakiś porządek. Ciekawe, czy śnieg wyzywa słońce od ciemnogrodu,zacofania i czego tam jeszcze - przecież tak samo świeci od milionów lat, nie chce się unowocześnić, iść z postępem. Takie stare, zacofane świeci.
Boże jak dobrze, że jednak nie wszystko butny człowiek potrafi zmienić, jak dobrze, że jest trochę starego porządku, trochę starych zasad, starego dobrego cierpienia. Jak dobrze, że nie ma jeszcze pigułki na wszystko. Nawet te 20 czy 30, które proponują nam na każdy dzień nie ogarniają wszystkiego. Mimo tabletki na bóle wszelakie, dobry nastrój, napęd i energię, "miłość" i ognisty seks, maksymalne wykorzystanie drugiego człowieka jako instrumentu do swojego dobrego samopoczucia - zostaje; a to bezsenność, a to samotność, a to nowy ból, a krzyczące dziecko, a to stara matka, a to niedołężny mąż. Tylko czy to wystarczy, by oprzytomnieć, przetrzeć oczy, przypomnieć sobie, że nie na wszystko mam wpływ????
Tak sobie pomądrzyłam się. Może to wpływ książek, które aktualnie czytam, może Wielkiego Postu, może goniących za używkami, może Wojtusia który oprócz radości przynosi nieprzespane noce.....
Poczyniłam otulacz, komin, czy jak tam zwał, tak poza planem, jako przerywnik do powoli dzierganego swetra. Pomysł bardzo mi się spodobał, więc wzór zakupiłam
u Ani, włoczkę w niezawodnym
magicloop, holst samarkand (bo ja przecieśż jedwab lubię, a tu jest wełna z jedwabiem)w dwóch kolorach litchen i aubergine i do dzieła. Aha jeszcze druty KP drewniane nr 2,7. Jest taki, mnie się bardzo podoba. Kolory(szczególnie oberżyna trochę trudne do zdjęcia)
Rozmiar - 120x25 cm. I co? Prawda, że przyciąga wzrok
Jakiś czas temu zobaczyłam
TO . Chodziła za mną, chodziła. Na początku wydawało mi sieę że nie ruszę, nie ogarną. Przyszedł taki dzień, że postanowiłam spróbować. Jeszcze jakaś pepitkowa rzuciła mi się w oczy (przepraszam - nie wiem na dzisiaj gdzie. Jak znajdę - wrzucę). Zamarzyła mi się szeroka. Zabrałam się, policzyła, że 36 koralików toho 11,0 będzie ok. To jest szerokość 5 cm. Różne "wyrazy" wyrywały się, oj wyrywały. W którymś momencie zgłupiałam do tego stopnia, że nijak parzystego peyot nie umiałam zrobić. Ciągle mi nie pasował ostatni koralik.Ale taka ładna, jak zostawić i nie zrobić? Nie zostawiłam, zrobiłam, jestem dumna i bardzo zadowolona. Na pewno pepitki powstaną jeszcze, pewnie też w innych kolorach. Niech mówią mi, że niewarte wysiłku, że nic specjalnego, że... swoje wiem. Jest śliczna i będą następne. Może węższe, może takie..Okazało się, że to całkiem prosta robota i wzór łatwy. Teraz łatwy:)
Proszę bardzo - szer 5 cm, dł 20 cm. Trochę poszaleję ze zdjęciami, a co:)
Co Wy na to?
REMANENT: Znalazłam schemat i źródło naszyjnika z poprzedniego posta - obiecałam dołączyć. Proszę
naszyjnik
Wiosna idzie:)
Dziękuję Wszystkim, którzy zechcą tu wpaść, obejrzeć, skomentować, może zostać na dłużej, a może wpaść za jakiś czas....a może coś podpowiedzieć, a może coś podpatrzeć...
Każde odwiedziny są dla mnie cenne. Dobrego dnia, wiosenno-zimowego , ale przecież naszego:)