Dawno temu, przed wiekami, babcia Ludwika pisała pracę magisterską. Właściwie, to chciała się"jakoś zabrać" i to "jakoś" oporne było. Wtedy Mistrz Młynarski zaśpiewał...."no co ja mam w twarzy? cierpienie, cierpienie, cierpienie. Dziewczyny bądźcie dla nas dobre na wiosnę".Jakoś ta wiosna w zawołaniu mnie ożywiła,szybko wróciłam z przerwy światecznej, zasiadłam, poczytałam, napisałam,. Tak sobie nucę do dzisiaj. Mistrz Młynarski ma niezmiennie u mnie pierwsze miejsce , niezmiennie do myślenia pobudza, optymizm budzi i chęci do działania dodaje.
Wiosennie prezentuje się latawiec wiosenny. Proszę, czyż nie?
Wzór dostepny tu. To druga chusta wg tego projektu. Polubiłam go. Włóczka - dwa motki sock dream 03 kupiona e-dziewiarce i jeden motek malabrigo sock primavera zakupiony TU.
Wiosennie zrodziły się też skarpetki w szalonym "lóziowym" i trawiastym marcowym. Skarpetki bardzo lubię, a odkąd zaczęłam je robić - lubię jeszcze bardziej. Robione od palców, bo to daje mozliwość kontrolowania włóczki, obowiązkowo z klinikiem. Dla mnie klinik jest zdecydowanie ważny. Powstały więc takie
Niestety nie było banderoli na motku (już nie było) kupionym dawno temu. Niezastąpioną pomocą skarpetkową jest dla mnie Intensywnie Kreatywna
Po linii wiosennej jeszcze
a tu bez wyrywa się
Tu, czy nie tu?
Buduję, składam, sprawdzam, szukam,- uczę się życia.
To tyle na dzisiaj wiosennego powiewu,
Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy zajrzeli tu świątecznie, pobyli chwilę, pomyśleli o mnie, o nas, o świecie, życiu. Tym, którzy zostawili ślad dziękuję jeszcze serdeczniej.
Taki post lekko wiosenny, z nadzieją, że budzi sie lepsze...
Dobrego dnia:)